Do tej pory imię Henryka IV mogło kojarzyć się po pierwsze z urodzonym w XI w. królem Niemiec oraz Świętym Cesarzem Rzymskim, następnie z panującym na przełomie XIV i XV w. królem Anglii czy w końcu z żyjącym dwieście lat po nim władcą Francji. Teraz jednak nazwę tę znają też fani luksusowych mebli dziecięcych.
Taką właśnie nazwę otrzymało pochodzące z Niemiec ręcznie robione krzesełko do karmienia. Można je kupić za 1 350 dolarów. Biorąc pod uwagę kraj pochodzenia mebla, nazwę zawdzięcza on pierwszemu z wymienionych wcześniej europejskich władców.
Sibi, marka, pod której nazwą tworzą architekt wnętrz Wolfgang Sirch oraz rzeźbiarz Christoph Bitzer, pierwsze produkty dla dzieci wypuściła w 2000 r. Wcześniej spółka Sirch zajmowała się tylko produkcją palet przemysłowych przeznaczonych do żeglugi. Pod marką Sibi duet Sirch-Bitzer stworzył domek dla lalek, samochód do pchania, przyczepę i, rzecz jasna, rzeczone krzesełko dla dzieci nazwane na cześć niemieckiego władcy sprzed wieków.
To najdroższe na świecie krzesło posiada wszystkie standardowe funkcje typowego krzesełka do karmienia: tackę, pasy i poduszkę na siedzisku. Mebel wykonany jest z laminowanego i lakierowanego drewna brzozowego oraz ze stali malowanej proszkowo. Krzesełko obraca się, dzięki czemu w łatwy sposób możesz zmienić kierunek siedzenia twojej pociechy.
Najbardziej niezwykłą cechą jest jednak to, że siedzenie można przekształcać i dostosowywać je do wieku dziecka. Ze względu na tę możliwość mebel rośnie razem z dzieckiem, które może z niego korzystać do ok. piętnastego roku życia. Jest to więc absolutne novum wśród krzesełek do karmienia, inne z nich bowiem posłużą twojemu potomstwu w najbardziej optymistycznej wersji przez kilka pierwszych lat (a często jeszcze krócej). Do produkcji mebla wykorzystano najwyższej jakości materiały, nie musisz więc zastanawiać się, czy krzesło nie zniszczy się w ciągu tych kilkunastu lat.